Kiedyś wydawało się, że najważniejsze jest tu i teraz. Ale teraz jest czasem dziwnym. Zatrzymaliśmy się w swojej eksploracji świata, nie musimy już tak pędzić, nie musimy mieć tak ekscytujących przeżyć, którymi trzeba się dzielić. Wszystko dookoła zwolniło. Dlatego zwracamy głowę do czasów przeszłych, o których trzeba pamiętać, aby iść do przodu.
Wciąż jesteśmy na bieżąco z tym, co robią inni, czyli w moim przypadku inne związki hodowlane. Wciąż jestem zainteresowana teraźniejszością i wizją przyszłości, ale od czasu do czasu chcę zerknąć ku przeszłości. Popatrzeć świadomie, zwracając uwagę na szczegóły. Przypomnieć sobie czasy, gdy do Polski, a konkretnie do Olsztyna, przybywały najlepsze pary skokowe świata, aby walczyć podczas CHIO. Oglądać z zaciekawieniem relacje zamieszczone w Internecie czy Koniu Polskim z IO w Meksyku z roku 1968, gdzie zmagali się sportowcy na wysokości 2200 n.p.m., co oznaczało fory dla krótkodystansowców, a mega utrudnienia dla długodystansowych biegaczy. Kolejna web strona i przypomnienie, że w roku tych igrzysk była Praska Wiosna, my zmagaliśmy się z konsekwencjami Marca, trwała wojna w Wietnamie. Internet przypomina mi jak trudnym czasem dla świata była ta olimpiada. Jednocześnie mieliśmy chrapkę na dobry wynik na tych igrzyskach w skokach przez przeszkody z racji wcześniejszych rezultatów m.in. polskiej klaczy Drobnica x wlkp ur. 1958 (Dreibund x wsch.pr. – Druchinia x wlkp / Tamerlan x trk.) hodowli SK Rzeczna, a dosiadanej przez naszego słynnego Jana Kowalczyka. Para ta startowała w Akwizgranie (Aachen)w Konkursie Mistrzów, w którym zajęli I oraz I i VI miejsce czy podczas CHIO Rotterdam 2 x I m. oraz Vm. w Mistrzostwach Europy (dane z „Rejestru polskich koni sportowych 1953-1980”; J. Chachuła, M. Rudkowski). Sukcesy tej pary, to wyniki, o których obecnie, mając do dyspozycji cały świat hodowlany i możliwość zakupu najlepszych koni sportowych, wciąż marzymy.
Wracając do historii zdjęć. Pewnego dnia biuro PZHK odwiedziła p. Bogna Kotkowska, była szefowa Działu Ksiąg i Identyfikacji. Pochwaliła się, że ma wiele „końskich zdjęć” z czasów jej młodości i zapytała, czy mogłaby je pokazać. Z entuzjazmem odniosłam się do propozycji i pewnego dnia zostałam obdarowana fotografiami z przeszłości. To był początek historii. Później do folderu dodałam m.in. te otrzymane wcześniej od p. Władysława Byszewskiego oraz z archiwum Ministerstwa Rolnictwa – np. najlepszych klaczy hodowlanych ze Stadniny Koni w Janowie Podlaskim czy ze stadnin pełnej krwi angielskiej.
Zdjęcia te to tylko pewien mały wycinek naszej końskiej historii. Historii hodowli koni, która miała różne cele, różnie je realizowała. Przez lata zamknięta na nowinki światowe realizowała własną wizję hodowlaną. Śmiem twierdzić, że byliśmy jedynym krajem na świecie, w którym hodowla „kroczyła” dwoma niezależnymi drogami – hodowli państwowej i prywatnej. Przez kilkadziesiąt lat były to odrębne byty, odrębna selekcja i inni ludzie. Na szczęście, już po upadku muru berlińskiego i odzyskaniu wolności, wszystko zostało połączone i mamy teraz jeden nurt hodowlany.
Ad rem – zdjęcia w większości nie były robione, aby je prezentować światu, są czarno-białe, nie wabią i nie kuszą ujęciem czy kolorem. Ale przyjemnie jest oglądać fotografie ustawionych zootechnicznie koni hodowlanych, miło skanować prace, których autorami byli Zofia Raczkowska, Marian Gadzalski czy Kinga Świdzińska (de domo Potocka). Często ich bohaterami były najlepsze matki czy ogiery z danej stadniny.
Nie wszystkie zdjęcia są podpisane. Czasem nie wiadomo jaki koń albo jaki jeździec widnieje na fotografii. Jeżeli ktoś z Was jest pewien, jakiego konia przedstawia zdjęcie lub kto go dosiada to proszę o informację na adres: cuber@pzhk.pl
Kto trafnie odgadnie nazwę konia lub zawodnika na minimum 3 zdjęciach (z dowolnego cyklu) otrzyma roczną prenumeratę „Hodowcy i Jeźdźca” lub bardzo wartościową książkę o eksterierze i użytkowości konia sportowego „Koń KWPN – selekcja do wyczynu” wydaną przez Polski Związek Hodowców Koni.
Czekamy na Wasze typy! Sięgnijcie do starych numerów Konia Polskiego, zapytajcie starszych kolegów.
Anna Cuber
Warto wracać do przeszłości,
by lepiej być przygotowanym na przyszłość.
To tyle słowem wstępu – pierwszy cykl zdjęć zamieścimy już w najbliższy piątek, więc prosimy o uważne śledzenie aktualności. Jednocześnie dla zainteresowanych tym tematem uruchamiamy oddzielny Newsletter specjalnie dla kategorii „Pocztówki z przeszłości”.