Rozważania o hodowli koni ujeżdżeniowych

W zeszłorocznym, czerwcowym numerze World Breeding News (June 2021) ukazał się interesujący artykuł dr Ludwiga Christmanna na temat hodowli koni ujeżdżeniowych w Holandii, o założeniach hodowlanych oraz ich realizacji w Związku Hanowerskim. Oba związki od lat rywalizują o prymat w ujeżdżeniowym rankingu WBFSH.

Zastanawiając się nad pytaniem jakie są różnice w założeniach hodowlanych dwóch potęg ujeżdżeniowych, wiem, że Związek Hanowerski od dziesiątek lat ma wypracowane, skonsolidowane linie ujeżdżeniowe (np. linia B czy W), a księga KWPN (na pewno nie jest to rasa) jest także potęgą, jednak w krótszym czasie i nieco w inny sposób znalazła się na szczycie. Ale dzięki czemu? Lata temu jako pierwsza oddzieliła hodowlę koni skokowych i ujeżdżeniowych. W programie hodowli ich celem jest koń sportowy na poziomie Grand Prix, a to podnosi poziom wymagań względem pojedynczych koni czy to źrebiąt, klaczy czy ogierów. Taki wymóg oznacza także, że hodowcy godzą się na ostrzejszą selekcję niż w przypadku założenia hodowli koni sportowych. Holendrzy na bazie innych klaczy „wyhodowali” swoje linie i wciąż szeroko dolewają obcą krew. Chociaż niektórzy już uważają, że dolewu obcej krwi nie musi być tak dużo. Mają także doskonały marketing oraz potrafią wykorzystać sukces. Holendrom raczej nigdy nie zdarzyłaby się „wpadka” jaka przytrafiła się Francuzom, którzy zdobywając złoto w Jerez de la Frontiera i to na ogierach SF, nie wykorzystali takiego wyniku, co zresztą do dziś sami przyznają.

Jednak, aby móc sprawdzać selekcjonowane osobniki ktoś musi je dobrze pokazywać w sporcie, muszą być zawodnicy z umiejętnościami. I tu także widać większe różnice. Niemiecki sposób jazdy różni się od „szkoły” holenderskiej. Niemiecka szkoła jazdy w przeciągu ostatnich lat wróciła na drogę większej swobody głowy i ręki (nie zapominając o klasycznej skali szkoleniowej), a konie holenderskie są wciąż mocniej zamknięte (czasem kojarzy mi się to nawet z tzw. „złamaniem”) i wyżej ustawione, nawet te startujące w młodym wieku. Po IO w Tokio ukazała się wypowiedz Christophera Hessa – szefa wyszkolenia z Niemiec, który otwarcie przyznał, że zawodnicy holenderscy odbiegają od innych. I coraz częściej nie są najlepsi w konkursach GP.

Wracając do artykułu – dr Christmann od lat pracujący w Związku Hanowerskim, opisuje drogę KWPN do tak wysokiego miejsca w hodowli koni ujeżdżeniowych, ale także wskazuje różnice między założeniami tej księgi stadnej, a wytycznymi hodowlanymi Związku Hanowerskiego. Jednak najbardziej interesujące są wypowiedzi praktyków i te chciałabym przybliżyć. Są to Johan Hamminga, Emma Blundell i Ingo Pape.

Johan Hamminga członek Komisji oceny ogierów ujeżdżeniowych KWPN, sędzia ujeżdżeniowy poziomu Grand Prix, trener (m.in. szkolił Adelinde Cornelissen i wał. Parzival), jeden z odpowiedzialnych w KWPN za selekcję młodych koni ujeżdżeniowych do MŚMK. Piastował także funkcję Przewodniczącego Komisji oceny ogierów zaprzęgowych KWPN.

Der Hannoveraner: W którym miejscu są programy hodowlane koni ujeżdżeniowych w Holandii i Niemczech?

JH: w Holandii chcemy hodować konie jezdne, o bardzo dobrej jakości podstawowej, która pozwoli im w przyszłości na starty w poważnych konkursach. W procesie selekcji KWPN zwracało uwagę i zainwestowało dużo w zdrowie oraz poprawność budowy, stąd dobra użytkowość naszych koni. Każdy może mieć bardzo miłego, dobrego konia, ale jeżeli nie ma on odpowiedniego fundamentu, czyli prawidłowo zbudowanych kończyn oraz kopyt, to nie jest dobrej jakości i długo w sporcie nie wytrzyma.

DH: Jak pokazała zeszłoroczna licencja ogierów, KWPN kontynuuje użycie w swoim programie niemieckich reproduktorów. Co mają poprawić? Czy preferujecie jakieś rody?

JH: potrzebujemy niemieckiej krwi, aby zwiększyć ramy naszych koni, ale także, żeby zapewnić dopływ świeżej krwi w hodowli koni ujeżdżeniowych. Jak dotąd mieliśmy bardzo dobre doświadczenia z potomstwem takich ogierów jak Donnerhall czy Rubinstein. Dajmy przykład ogiera De Niro. Jako ojciec ogiera Desperados, odnajdziemy go w rodowodzie og. Glock’s Toto Jr. (po Totilas), który z sukcesami startuje na poziomie Grand Prix i także udowodnił swoją przydatność hodowlaną. Ponadto może użyjemy ogierów z hanowerskiej linii B. Dwa lata temu Bloomberg FS, syn Bon Coeur został zwycięzcą próby dzielności ogierów w Ermelo.

DH: Jak ważny jest stęp a także umiejętność rozluźnienia/ zrelaksowania w programie hodowli koni ujeżdżeniowych KWPN?

JH: stęp i zrelaksowanie się to bardzo ważny temat dla nas. W przeszłości KWPN zastosowało ostrą selekcję w kierunku poprawy jakości stępa. Udało nam się poprawić ten chód w ciągu kilku lat. Dla nas prawidłowy stęp musi przechodzić przez całe ciało konia tworząc zrelaksowany ruch. W Holandii mówimy o stępie niemieckim i holenderskim. Dla nas najważniejsze, aby stęp był aktywny i miał czysty czterotaktowy rytm, który „płynie” przez całe ciało i powoduje, że tylne kończyny przekraczają przednie o ok. 3 kopyta. Moje doświadczenie trenerskie nauczyło mnie, że gdy koń ma taki stęp jego ciało lepiej reaguje na pomoce, ponadto może się zacząć się uczyć piaffu szybciej i będzie mu to przychodziło łatwiej, pod warunkiem jednak, że stęp nie jest zbyt obszerny.

Emma Blundell stworzyła stadninę Mount St. John w Yorkshire na północy Anglii, którą także zarządza. Stadnina ta specjalizuje się w hodowli koni ujeżdżeniowych. Rodzi się tam około 50 źrebiąt rocznie, wywodzących się z najlepszych linii niemieckich i holenderskich. Celem jest hodowla koni ujeżdżeniowych do konkursów Grand Prix. W naszej rozmowie porównuje te dwie hodowle koni ujeżdżeniowych.

Konie KWPN często mają naturalną budowę „pod górę” (ang. „uphill”), z którą nie rzadko wiąże się dość pionowa, wysoko ustawiona szyja. Są to konie pełne energii i siły, które to atrybuty są oczywiście bardzo przydatne w przypadku koni Grand Prix. Ale cechy te mogą spowodować trudności w treningu młodych koni. Takie konie są płochliwe i mniej „przekraczają” w stępie, ponieważ nie są wystarczająco zrelaksowane i nie pracują grzbietem tak jak mogłyby. Czasem wydaje mi się, że młode holenderskie konie są jeżdżone pod wielką presją. Myślę jednak, że są pełne energii. I dlatego nie jest im łatwo się zrelaksować i zaprezentować stęp swobodny na długiej wodzy, tak jak to robią młode konie niemieckie. Te są często bardziej horyzontalne w górnej linii i naturalnie prezentują bardziej „swingujący” grzbiet, może z nieco słabszymi i wolniejszymi zadnimi kończynami. Mając na względzie tę charakterystykę, te konie są bardziej wygodne dla jeźdźca i łatwiej im się rozluźnić i pokazać obszerność w chodach. Dzięki treningowi niemieckie konie rozwijają siłę nośną zadu, stając się szybsze w swoich reakcjach i bardziej uphill. Dlatego system trenowania koni do Grand Prix w Niemczech jest inny niż w Holandii.
Większość naszych klaczy pochodzi z Niemiec. Dlatego czasem dobieram do nich ogiery holenderskie, aby poprawić ich tendencję „do góry” (uphill) i szybkość reakcji. I vice versa – na niektóre moje klacze KWPN, które mają bardziej pionowo ustawione szyje i są bardziej spięte, wybieram spektakularne, obdarzone siłą ogiery niemieckie, o których wiem, że charakteryzują się wysoką jezdnością i mają wrodzone umiejętności używania grzbietu. Zwracam szczególną uwagę na jakość stępa i umiejętność tego ogiera do zrelaksowania się. Robiąc takie kojarzenia wierzę, że mogę połączyć to co najlepsze z tych dwóch światów.
Na szczęście jako Angielka, nie mam żadnych uprzedzeń do jednych, czy do drugich. Po prostu chcę hodować konie sportowe do poziomu Grand Prix najlepiej jak potrafię i mogę. W tym celu analizuję silne i słabe strony każdej klaczy, aby zapewnić postęp hodowlany następnych pokoleń.

Ingo Pape – znany niemiecki hodowca, właściciel ogierów, zawsze z uwagą obserwuje wszystko co dzieje się w hodowli koni ujeżdżeniowych i samym ujeżdżeniu w Holandii.

Co do mechaniki ruchu: w pierwszej fazie ruchu pod jeźdźcem, konie KWPN często są śpieszące i nie pokazują za dużo „swingu”. Z pewnością wtedy potrzebują odpowiedniego jeźdźca, który doda stałego rytmu, sprężystości, zwiększonej fazy zawieszenia do mechanicznie skomplikowanego ruchu. Podstawową cechą topowych koni dresażowych jest umiejętność ruchu zarówno obszernego, jak i mało wydajnego w trzech chodach. Dlatego, według mojego doświadczenia, łatwiej jest trenować konie, które charakteryzują się „średnim” ruchem, ale oferują wielką gibkość i wygimnastykowanie. Z pewnością brak „swingu” w ruchu nie jest zaletą, mając na względzie konieczność zebrania konia, niezbędną w przyszłości np. w pasażu.

O jezdności: wysoko osadzona i noszona szyja z pewnością nie ułatwia jeźdźcowi pracy „przez plecy”. Nawet jeżeli mówimy o ogierze Jazz KWPN (po Coctail, m. po Ulster), który jest wyjątkowy i bardzo popularny w Holandii, to można zobaczyć tę predyspozycję wśród jego licznych potomków. Jeżeli wysoko noszona szyja idzie w parze z brakiem rozluźnienia, wtedy mniej doświadczonym jeźdźcom bardzo trudno jest osiągnąć określone cele treningowe. I tu nasze konie hanowerskie mają przewagę w całej rozciągłości. To dotyczy w szczególności amatorskiego sportu, który stanowi większość rynku, którego potrzebom musimy sprostać.
Zawody rozstrzygają się zawsze w umyśle jeźdźca. Dlatego bycie zrelaksowanym wewnętrznie musi zawsze poprzedzać zewnętrzne zrelaksowanie. Powinnyśmy w hodowli dążyć, aby konie charakteryzowały się pozytywną wrażliwością, z której odpowiedni trener może rozwinąć coraz większą kadencję i charyzmę danego konia. Samo bycie tylko dobrym w trudniejszych konkursach nie wystarcza, także nie wystarcza bycie nadwrażliwym. Pozytywne cechy: jak wielka chęć do ruchu w stępie, siła, dobra konstytucja i wrażliwość, mogą komplikować mniej doświadczonemu jeźdźcowi pracę na początkowym etapie treningu. Jakkolwiek są to właśnie cechy będące „esencją” topowego konia. Wierzę, że jak to często bywa, wszystko sprowadza się do zapewnienia właściwej równowagi. Wierzę, że ten problem został zauważony w Holandii i podejmowane są działania korygujące. Poprawa opanowania wewnętrznego koni z pewnością ułatwi prezentację koni w stępie.

Cel hodowlany: jeżeli chcesz hodować konie do najtrudniejszych konkursów ujeżdżenia, kluczowy jest ich talent do zebrania. Chęć i talent do zebrania pozwalają na odróżnienie konia rekreacyjnego od topowego sportowca. Księga KWPN wcześnie to zauważyła i jasno zdefiniowała cel hodowlany w tym zakresie. Te predyspozycje trudno jest uwzględnić w procesie selekcji klaczy, ponieważ predyspozycje do zebrania i niezbędną do tego siłę, można, tak naprawdę, ocenić dopiero kiedy klacz ma 6 lat lub jest starsza. Do tego czasu większość klaczy jest już źrebna. Dlatego, tym ważniejsze jest, aby ogier miał chęć i zdolności do zebrania. Będąc właścicielem ogierów, mam wielki respekt dla konsekwencji KWPN i moich holenderskich kolegów, że niemal wszystkie reproduktory zakładające swoje rody lub mające wpływ na hodowlę koni ujeżdżeniowych startowały na międzynarodowym poziomie. Jazz, Ferro, Coctail, Krack C, Partout, Gribaldi, Johnson, Totilas lub Apache to kilka z nich.

W Niemczech w wystarczającym stopniu udało się tego dokonać z linią D (Donnerhall, Desperados, De Niro, Don Schufro, Damsey, Don Nobless). Wysoki sport weryfikuje i potwierdza, że wytrzymałość jest niezbędna, aby osiągnąć wynik w najtrudniejszych konkursach. Twardość/wytrzymałość to wielkie wyzwanie hodowlane i z pewnością nie może być określone za pomocą zdjęć RTG. Ponieważ sport idealnie sprawdza predyspozycje, które są niezbędne u ogiera hodowlanego, holenderski przykład powinien służyć jako zachęta dla nas wszystkich. Jestem przekonany, że to jeden z powodów sukcesu KWPN w osiąganiu ich celu hodowlanego czyli hodowli koni do konkursów Grand Prix.

Tłumaczenie: Anna Cuber
Korekta: Bartosz Jura

Scroll to Top