Podczas węgierskich zawodów w Pilisjászfal CDIOO3* 7-11.06. zadaniem polskiej ekipy dresażowej było zdobycie kwalifikacji drużynowej na IO w Paryżu. I cel został osiągnięty! :) Polska ekipa startowała w następującym składzie:
- RON wlkp, ur. 2007 (Samba Hit II brdbg. – Rewia wlkp/Rabuś wlkp), hod. Małgorzata Lisiecka, wł. Bartosz Jura, wynik w GP 67,283%, zawodnik Magdalena Jura
- HERTZREGENT 2 han., ur. 2007 (Blue Hors Hotline han. – Alikantje han./ Alabaster han.), wynik GP 67,913%, zawodnik Mateusz Cichoń
- ROMANTIC P DSP, ur. 2009 (Rosenstein old. – Galice han./ Fürst Heinrich westf.), wynik GP 69,696%, zawodnik Żaneta Skowrońska-Kozubik
- ULTRABLUE DE MASSA PSH* (Księga Stadna Portugalskich Koni Sportowych), ur. 2008 (Rubin Royal OLD – Kaluna D’Almondala lus./ Almonda lus.), wynik GP 65,565%, zawodnik Marta Sobierajska
Obecnie przed naszymi zawodnikami konieczność indywidualnej kwalifikacji na paryskie igrzyska. Obowiązkową kwalifikacją (tzw. MER) jest zdobycie 2x wyniku minimum 67% w konkursach GP na określonych zawodach. Taką kwalifikację zdobył już koń wpisany do jednej z ksiąg prowadzonych przez PZHK – wielkopolski RON, dosiadany jest przez Magdalenę Jurę. Para ta zdobyła już tytuł Mistrza Polski Seniorów w ujeżdżeniu w roku 2020. O kilka słów na temat historii tego konia poprosiłam Magdalenę Jurę, osobę, która wie o nim najwięcej:
Historia Rona zaczyna się bardzo prozaicznie. Urodził się w prywatnej hodowli, pierwsze trzy lata spędził u swojej hodowczyni Małgorzaty Lisieckiej. Ponieważ pozostawiono go ogierem był nieco kłopotliwy i trafił na sprzedaż oraz zajazdkę do kogoś bardziej doświadczonego.
Dowiedział się o nim Jarek Poręba, który szukał konia do skoków. Ron w tym czasie był jeszcze bardzo źrebięcy, czym nie zachęcał do kupna. Co więcej, wykazywał zero talentu do skoków. Do dzisiaj, jeśli na ziemi leży drąg, puknie go wszystkimi nogami!W tym czasie mój mąż szukał dla siebie dużego konia. Dużo czasu spędzał w Warszawie i chciał tam postawić sobie konia, aby wieczorami go jeździć. Dlatego szybko się zdecydowała i kupił Rona za przysłowiowe grosze.
Ron jako młody ogier trochę łobuzował na padoku, co przy jego budowie skutkowało ciągłymi urazami. Postanowiliśmy go szybko wykastrować i w wieku 4 lat „poszedł” do pracy. W żaden sposób nie był spektakularny. Duży, niezgrabny, szczudłowaty, ciągle źrebięcy. W tym czasie się budowaliśmy i myśleliśmy o jego sprzedaży, ale nikt z polskich ujeżdżeniowców nie był nim zainteresowany.
Po kilku tygodniach lonży i jazdy, mój mąż zaczął na niego siadać. Któregoś dnia, kiedy dosiadł go przybiegł do mnie i pełen entuzjazmu powiedział – musisz wsiąść i to poczuć! Ron ma niezwykły talent. Wsiadłam i po kilku minutach, tak od niechcenia, Ron z brzydkiego kaczątka przeobraził się w spektakularnego konia ujeżdżeniowego. Uczucie współpracy i jakość ruchu były niesamowite. Po minucie czy dwóch zsiadłam, dałam cukier i we trójkę wiedzieliśmy, że Ron nie jest na sprzedaż.
Niesamowicie szybko się uczył. Ciągle mnie zaskakiwał i oferował więcej. Dlatego już po czterech latach, w wieku 8 lat startował w międzynarodowych zawodach GP. Do konkursów rangi GP doszedł w mniej więcej 3 lata.
Jest w każdym aspekcie wyjątkowy:
- najtańszy koń jakiego kupiliśmy
- najszybciej doszedł do GP
- jest największy – 184cm wzrostu
- ma wyjątkowy charakter, poczucie własnej wartości, zawsze się stara zrobić wszystko jak należy, jeśli coś nie wychodzi to tylko na skutek mojego błędu lub fizycznej niedyspozycji.
Niestety na skutek swoich wymiarów doskwierają mu kontuzje, które wyłączają go czasem ze startów. Jego długie nogi i spektakularny ruch powodują przeciążenia, których ścięgna czasem nie są w stanie wytrzymać. I tak w czasie CDI Olomouc, 2 miesiące temu, w boksie Ron się zawalił, zerwał podkowę i naciągnął jedno ze ścięgien. Startowaliśmy z założeniem, że będzie miał 3 miesiące przerwy. Ponieważ koń Beaty Stremler nie mógł wystartować w kwalifikacjach olimpijskich i trzeba było go zastąpić, musieliśmy zmienić plany i w ciągu 2 tygodni nasz Ron został poddany regeneracji i fizjoterapii, tak, aby mógł wystąpić na Węgrzech. Dzięki wsparciu medycznemu to się udało. Pech chciał, że spadła ulewa i Ron startował na bardzo ciężkim, bagnistym podłożu. Zaraz w pierwszym pasażu poczułam, że Ron nie może dać z siebie wszystkiego. Dlatego oddałam mu trochę wodzę i pozwoliłam zrobić tyle ile da radę. Skończyliśmy czworobok z wynikiem poniżej oczekiwań, ale rezultat był wystarczający, żeby wesprzeć drużynę i zakwalifikować Polskę na Igrzyska.
A co przyniesie przyszłość – zobaczymy. Ron ma już 16 lat, jest cudownym partnerem na co dzień i na czworoboku. Zajmuje miejsce w moim sercu i zostanie tam na zawsze. Ma w naszym domu dożywotni boks, padoki i jeśli nie uda się utrzymać go w formie do Paryża, przejdzie na zasłużoną emeryturę.W przeszłości trenowałam z Jarkiem Poręba, Beatą Stremler, Johny Hilberathem, Janem Bemmelmansem, Ullą Salzgeber, Ton de Ridder i Klausem Balkenholem.Aktualnie trenujemy sami, a od czasu do czasu wspomaga nas Andrzej Sałacki.
Zdjęcia z archiwum Bartosza i Magdy Jurów.