Szanowni Delegaci, Szanowni Goście,
Cztery lata, które upłynęły od wyboru władz ustępujących na dzisiejszym Zjeździe, to okres intensywnych prac nad dostosowaniem polskich przepisów do ustawodawstwa Unii Europejskiej. Duże tempo prac powoduje, że zmieniane przepisy nie zawsze są spójne, a niekiedy wręcz nie do końca zgodne z przepisami unijnymi. Nie trzeba również przekonywać zebranych, że praca i planowanie w warunkach ciągłych zmian jest bardzo trudne. Dlatego za niewątpliwy sukces mijającej kadencji należy uznać przejęcie przez Polski Związek Hodowców Koni zadań związanych z identyfikacją koni nie tylko hodowlanych, ale i w masowym pogłowiu. Zanim doszło jednak do podpisania ustawy nadającej Związkowi te uprawnienia, musieliśmy przekonać wielu decydentów, że silna, dobrze zorganizowana społeczno-zawodowa organizacja rolników, posiadająca struktury terenowe i zatrudniająca specjalistów, będzie w stanie wykonać to zadanie lepiej i taniej niż agendy rządowe. I udało się, przede wszystkim dzięki zrozumieniu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a szczególnie Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii, jak również posłom Sejmowej Komisji Rolnictwa i Komisji Europejskiej. Należy mieć nadzieję, że przyszłe wpływy z identyfikacji (przyszłe, gdyż obecnie wszystkie Związki ponoszą ogromne nakłady), pozwolą na uzupełnienie i doszkalanie, uszczuplanych na przestrzeni ostatnich kilku lat, z przyczyn finansowych kadr Związków, jak również wyposażenie biur w nowoczesny sprzęt, gdyż są to niezbędne warunki dla sprostania coraz większym wymaganiom stawianych Związkom przez hodowców. Niestety, mimo rozmów prowadzonych z Polskim Związkiem Jeździeckim, nie udało się na obecnym etapie doprowadzić do sytuacji, w której każdy koń rejestrowany w PZJ nie otrzymywałby drugiego paszportu, a jedynie wkładkę do paszportu wystawionego przez okręgowe / wojewódzkie związki hodowców koni. Mamy jednak nadzieję, że dalsze rozmowy prowadzone w tej sprawie doprowadzą do rozwiązania korzystnego dla obu organizacji, a przede wszystkim właścicieli koni, podobnie jak ma to miejsce w większości krajów Unii Europejskiej. W tym miejscu należy podkreślić, że szczególnie w ostatnim okresie została zacieśniona współpraca pomiędzy naszymi organizacjami przy organizacji Mistrzostw Polski Młodych Koni. Wszelkimi sprawami związanymi z mistrzostwami zajmowała się Komisja Koordynacyjna PZJ-PZHK.
Miniona kadencja to okres, w którym mimo intensywnych działań Polskiego Związku Hodowców Koni, nie udało się zapobiec dalszemu pogorszeniu kondycji finansowej stad ogierów, czego skutki odczuwa cała hodowla. Rozmowy prowadzone w tym okresie z AWRSP były bardzo trudne, a znalezienie wspólnego rozwiązania uniemożliwiały m. in. częste zmiany na kierowniczych stanowiskach w AWRSP, które spowodowały również brak nadzoru nad działalnością stad ogierów i stadnin koni ze strony AWRSP. Po czterech latach rozmów Związek zgadza się z Agencją Nieruchomości Rolnych, powstałą z przekształcenia AWRSP, tylko w jednym, a mianowicie w potrzebie zmiany systemu finansowania stad ogierów z budżetu państwa. Nie zgadzamy się na wyprzedaż kolejnych stad ogierów i stadnin koni i jednocześnie jesteśmy przekonani, że jednostki te powinny podlegać Ministerstwu Rolnictwa, tak jak miało to miejsce do 1992 r., gdyż dalsze traktowanie ich przez Ministerstwo Skarbu jak zwykłych przedsiębiorstw, bez uwzględnienia specyfiki prowadzonej działalności hodowlanej, może skończyć się tylko ich likwidacją.
Cztery lata mijającej kadencji to również czas przeciwdziałania próbom wprowadzenia całkowitego zakazu transportu koni rzeźnych.
Organizacje wpisujące w swoje statuty ochronę praw zwierząt rozpętały histeryczną kampanię o wprowadzenie zakazu transportu koni żywych poza granice kraju, używając wszelkich dostępnych środków do popularyzowania tej idei, angażując szkolną młodzież nieświadomą tego, że jest manipulowana poprzez przedstawianie jej drastycznych filmów dotyczących jakoby transportów koni z Polski.
Organizacje te docierały do środków masowego przekazu prezentując wielokrotnie te same filmy i szokując odbiorców tragicznymi scenami, a w konkluzji obwiniając o to polskich organizatorów eksportu. Niełatwe jest zaprzeczanie nawet nieprawdziwym faktom, przedstawionym tak emocjonalnie. I wiedzą o tym autorzy akcji. Nasz głos wyjaśniający to zagadnienie, ponieważ dotyczy rzeczy zwykłych i pozbawionych sensacji jest mniej interesujący dla mediów. Dużo wysiłku włożyliśmy ażeby dotrzeć do telewizji i prasy z wyjaśnieniami. Przekonywaliśmy również posłów i senatorów, że ustawowe wprowadzenie całkowitego zakazu transportu koni z Polski uderzy przede wszystkim w polskiego rolnika, bowiem w tym samym czasie we Francji zwiększono produkcję i eksport koni rzeźnych do Włoch.
Naszym sukcesem jest niewątpliwie odrzucenie próby wprowadzenia zakazu eksportu koni żywych i zwiększenie w 2003 r., w stosunku do 2002 r., o 10.000 sztuk eksportu koni żywych. Jednocześnie z całą mocą podkreślamy, że warunki transportu muszą być zgodne z międzynarodowymi wymaganiami i że nie jest nam obca troska o dobrostan zwierząt.
W naszym kraju od lat 90-tych obserwuje się zwiększony import koni w typie wierzchowym, głównie z Niemiec. Krajowe pisma o tematyce końskiej niewspółmiernie dużo uwagi poświęcają opisom hodowli zagranicznych, osiągnięciom zagranicznych koni i można odnieść wrażenie, że poprzez to przekonują czytelników o niewielkiej wartości rodzimej hodowli. Naturalne zainteresowanie osiągnięciami sąsiadów po upadku muru berlińskiego, ich poziomem rolnictwa i hodowli koni, umiejętne sterowane przez szukających rynków zbytu, w sytuacji nadprodukcji producentów, przerodziło się w nieuzasadnioną fascynację tą hodowlą i brakiem krytycyzmu w dokonywaniu zakupów. Zresztą tej fascynacji ulegli nie tylko początkujący, zamożniejsi hodowcy, ale również specjaliści doświadczeni poprzez lata pracy w dużych hodowlach, doradzający rozpoczynającym hodowlę. Te przyczyny spowodowały otwarcie rodzimego rynku dla zwiększonych, nie zawsze udanych zakupów z zewnątrz.
Nieczęsto naszej organizacji udawało się przedstawić na łamach prasy inne zdanie na ten temat i ochraniać interesy własnych producentów i nowych hodowców tracących pieniądze. Wniosek nasuwał się jeden. Własne pismo. Pismo, dzięki któremu możemy informować czytelników o pracach Związku, o nowelizacji prawa regulującego działalność hodowlaną, a również pismo kształtujące opinie o rodzimych rasach i ich zaletach W połowie lat-90 tych Związek podjął próbę wprowadzenia na listę ras chronionych koni małopolskich, a w późniejszym czasie i śląskich. Jednak konieczność finansowania tej ochrony z narodowego budżetu powodowała nieuwzględnienie naszych postulatów. Dopiero opracowanie Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich i przyjęcie przez Unię Europejską tego dokumentu, który między innymi przewiduje możliwość chronienia krajowych zasobów genetycznych, pozwoliło na umieszczenie na liście ras zagrożonych koni mało-polskich i śląskich. Promowanie tych ras to również rola naszego, związkowego pisma. Do redagowania „Hodowcy i Jeźdźca” zapraszamy hodowców i całe grono pracowników Związków. Liczymy również na udział w redagowaniu pisma naszych członków zrzeszonych w Związkach i Sekcjach rasowych. Te łamy powinny być właściwe do prowadzenia polemik na poważne hodowlane tematy.
Grono utworzonych przed kilku laty i sfederowanych z PZHK Sekcji rasowych zostało powiększone o przyjęty przez Zarząd Główny w 2004 roku Polski Związek Hodowców Koni Małopolskich. Z nadzieją witamy wśród nas nową organizację i liczymy na aktywną współpracę dla dobra tej rasy koni.
Z przykrością trzeba w tym miejscu wspomnieć, że nie wszystkie Sekcje rasowe identyfikują się z celami, które przyświecają PZHK i z polityką hodowlaną, jaką Związek stara się realizować. Działania podejmowane przez niektóre z nich szkodzą interesom organizacji jako całości, zwłaszcza w okresie przejściowym związanym z akcesją do UE. Jesteśmy jednym z niewielu krajów europejskich, w których istnieje duży federacyjny związek hodowców mogący tworzyć pewną grupę nacisku dla obrony interesów członków. Próby rozerwania tej więzi dla zaspokojenia ambicji kilku osób są szczególnie naganne kiedy podejmują je członkowie Związku w czasie wymagającym wyjątkowej jedności, ażeby skutecznie chronić krajowe rasy, a przez to i dochody polskich hodowców.